czwartek, 25 sierpnia 2016

6. 'To nie tak jak myślisz, kotku...'

*Vanni*

Courtney była u Rossa w sali, gdy podszedł do mnie Riker. Padł przede mną na kolano i wyjął z kieszeni pudełeczko.
- Savannah Lee Latimer, czy zostaniesz moją narzeczoną? - spytał, otwierając pudełko. Moim oczom ukazał się śliczny,  złoty pierścionek z brylantem. Wiedziałam, co odpowiedzieć, bo inaczej nie zgodziłby się na dziecko.
- Tak! Tak! Tak! - rzuciłam mu się na szyję, a on podniósł się, założył mi na palec pierścionek i czule pocałował.
W tym momencie Eaton wyszła z sali Rossa i gdy nas zauważyła uciekła z płaczem. Ruszyłam za nią.
- Ney! Czekaj! - chwyciłam ją za nadgarstek i przyciągnęłam do siebie. Wiosenny podmuch wiatru rozwiewał jej włosy. - To nie tak jak myślisz, kotku... - zaczęłam, ale mi przerwała.
- A jak? Obściskiwałaś się z Rikiem. Miałaś tylko raz się postarać o dziecko z nim, a nie od razu ślub planować. Zawiodłam się na Tobie, Vanni. - odparła i wyswobodziła rękę z mojego uścisku. Odwróciła się i odeszła, a ja jak głupia stałam na parkingu przed szpitalem.
Kolejny raz coś skopałam. Kolejny...

Wróciłam do domu dopiero późnym wieczorem, gdyż byłam z Rikerem świętować zaręczyny.
- Już jestem. - oznajmiłam od wejścia. Court oderwała wzrok od laptopa i odstawiła lampkę wina na bok.
- Nie czekaj dziś na mnie. Mam trochę pracy. - odparła oschle i wróciła do stukania opuszkami palców w klawiaturę.
Poszłam do sypialni i ułożyłam się na łóżku. Poduszki nadal pachniały Ney, więc przytuliłam do nich głowę i zasnęłam.

Gdy rankiem zeszłam do kuchni Eaton już nie było. Zjadłam posiłek sama i udałam się do narzeczonego.
- Słuchasz mnie? - spytał Rik, gdy zamyślona nie odpowiadałam.
- Tak, tak. Słucham. Mówiliśmy o naszym ślubie. - odparłam.
- Dokładnie. Pytałem się czy wolisz na naszym weselu DJ-a czy zespół.
- Może DJ. Wiesz, że uwielbiam nowoczesną muzykę.
- Super. Pogadam z Ryry'm. - wstał z kanapy i znów zostałam sama. Ugh, jak ja nie cierpię samotności.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piosenka tytułowa: Edyta Górniak 'To nie tak jak myślisz'

czwartek, 18 sierpnia 2016

5. 'Jest mi doskonale wszystko jedno...'

*Courtney*

Rydel wzięła kęs smażonych jąder do ust i powoli przeżuwała.
- Hmm... Dobre. - pochwaliła, a ja i Vanni spojrzałyśmy siebie. - A co to tak właściwie było? Dacie mi przepis?
- To były... - zaczęła Vanni, ale Riker jej przerwał.
- Ross! Cały we krwi! - krzyknął.
- Co? Chciał się zabić, bo go rzuciłam kilka dni temu? - spytałam.
- Na to wygląda. Ryland wezwał już pogotowie. Ja pojadę z Rossem, a Was zabierze Ry. - oznajmił i zniknął mi z pola widzenia.
Super. Teraz wszystko się wyda.
- Dowiem się co to było? - powtórzyła się Ryd.
- Jądra Rossa. - rzuciłam, nie patrząc na nią i ruszyłam do wyjścia.

Dopiero godzinę później dołączyliśmy do Rikera, gdyż Delly zrozumiała co powiedziałam i przez następne czterdzieści minut wymiotowała.
- To było okrutne, dziewczyny. - powiedziała ściszonym głosem, gdy siedzieliśmy i czekaliśmy na wieści od lekarza.
- Ale sobie zasłużył. - Vanni broniła się.
- Nie wydam Was. Tylko, że to ostatni raz jak Was kryję. - odparła i podeszła do Rika, coś mu szepcąc na ucho.
- Kiedy powiemy reszcie o nas? - spytałam Latimer, gdyż takie ukrywanie się było męczące.
- Niebawem. I mam też pewien pomysł. Chcemy mieć dzieci, co nie? - zapytała się, a ja przytaknęłam jej głową. - Super. W takim razie jedno urodzę ja, dlatego trzymam Rika. Drugie urodzisz Ty. Ry odpada, ale Max... Rozkochaj go w sobie i dalej już wiesz...
- Jesteś genialna. - uściskałam ją. - Idę wyciągnąć od Rylanda numer do Schneidera. - wstałam i podeszłam do najmłodszego Lyncha. Posłałam mu zalotne spojrzenie i usiadłam obok. - Ry, mam drobną prośbę...

Pół godziny późnej lekarz prowadzący Rossa wyszedł do nas na korytarz i powiedział, że możemy wchodzić do niego pojedynczo. Ja oczywiście wybrałam się pierwsza, gdyż chciałam mieć to wszystko za sobą.
- Ross, ja naprawdę nie wiem, co strzeliło Vanni do łba, by Ci to zrobić... - zaczęłam od wejścia. - Ale z drugiej strony zasłużyłeś sobie na taką zemstę. - dodałam.
- Court, to już nie istotne. Jest mi doskonale wszystko jedno... - mruknął. - Obojętnie czy będę zdrowy, czy umrę. Chcę po prostu spędzić z Tobą resztę swojego życia. Kocham Cię i przepraszam za tamto. Jest szansa, że do mnie wrócisz? - spytał patrząc mi prosto w oczy.
- Nie mogę. Zbyt wiele razy się zawiodłam... Przykro mi. - odwróciłam wzrok. - Chciałam tylko przeprosić za wieczór i tyle. Najlepiej będzie jeśli nasze drogi już nigdy się nie spotkają. - opuściłam salę i zobaczyłam jak Vanni z wielką radością tuli się do Rikera. Moje serce rozsypało się na miliardy kawałeczków. Nigdy więcej miłości, Eaton.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piosenka tytułowa: Video 'Wszystko jedno'
Nowy blog: 'Dónde está Alex?' - 1 rozdział jutro o 8:00

czwartek, 11 sierpnia 2016

4. 'Usmażymy twoje jądra w oleju...'

*Vanni*

Kilka dni później były moje urodziny. Rydel zaprosiła nas do siebie. Courtney nie była zbytnio zadowolona, bo w tamtym domu jest też Ross. Ostatecznie, po kilku minutach ostrej wymiany zdań, zgodziła się tam iść.
- Dobrze wyglądam? - zapytała, obracając się w kremowej sukience do ziemi i białych sandałkach.
- Ślicznie, kochanie. - ucałowałam ją policzek.
Tak, tak. Ja i Courtney jesteśmy razem. Dużo rozmawiałyśmy na ten temat, ale w końcu doszłyśmy do porozumienia.

Punktualnie o 16 zjawiłyśmy się w domu Lynchów. Rydel wyściskała nas serdecznie i zaprowadziła do kuchni. Usiadłyśmy przy stole.
- Jak się trzymasz po rozstaniu z Rossem? - spytała ją Delly.
- Dobrze. Teraz jestem z Vanni. - odparła i objęła mnie ramieniem.
- A co z Rikerem? - dopytała.
- Na razie nic mu nie powiem. Jeszcze mi się przyda. - powiedziałam beznamiętnie.
- Oh, okay. - westchnęła zdziwiona i zaparzyła herbatę.
- Wszystkiego najlepszego skarbie. - Rik pojawił się w kuchni i podał mi duże pudełko. - Tylko ostrożnie.  - dodał.
Postawiłam na stole pudełko i otworzyłam. W środku był tort! Tort dla mnie!
- Dziękuję! - rzuciłam się chłopakowi na szyję.
To najlepszy prezent jaki mógł kupić.

Pod wieczór Rydel musiała coś załatwić dla Ellingtona, więc obiecałyśmy, że będziemy grzeczne i przygotujemy kolację. Gdy tylko wyszła, postanowiłyśmy złamać obietnicę i zemścić się na Rossie. Court, pod pretekstem pogodzenia się, dała Rossowi kieliszek wina, do którego dosypała środek nasenny. Gdy wróciła, ja zabrałam z szafki kuchennej nóż i gdy upewniłam się, że mocno śpi, zabrałam się do pracy. Nacięłam mu ciało lekko poniżej brzucha, a dalej w kierunku jąder.
- Oh tak. Usmażymy twoje jądra w oleju! - zaśmiałam się i wykroiłam mu jądra, które wrzuciłam do woreczka.
Zostawiłam Lyncha we krwi i zeszłam z powrotem do kuchni. Wyjęłam jądra na patelnię z olejem, którą przygotowała Ney i zaczęłam sypać przyprawy.
- Mmm... Co tak ładnie pachnie? - spytała Rydel, która właśnie weszła do pomieszczenia.
- Dzisiejsza kolacja. - odparła, że śmiechem Court.
- Mogę? - pokazała na 'potrawę'.
- Zaraz. Tylko wyłożę na talerz... - oznajmiłam i jeszcze raz przemieszałam zawartość naczynia. Wyłożyłam jądra na talerz i podsunęłam Delly. - Smacznego!

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tytuł: 1 z tekstów Caravaggio

czwartek, 4 sierpnia 2016

3. 'Nie pamiętam co robiłam tej nocy...'

*Courtney*

Obudziłam się z bólem głowy, bo poczułam na policzku czyjeś włosy.
- Dzień dobry księżniczko. Śniadanko i porządna kawa już czekają. - odezwała się Vanni i wstała z łóżka.
- Już wstaję. - podniosłam się do pozycji siedzącej i zobaczyłam, że jestem naga. - A co tu się stało? - zapytałam.
- Oj nawet nie wiesz jaka jesteś gorąca... - rzuciła ze śmiechem. - I lubisz tak... - pokazała coś palcem w powietrzu. - Ciekawe czy Ross też miał tak dobrze...
- Wkręcasz mnie. - stwierdziłam i zaczęłam się ubierać.
- A wcale, że nie. Przypomnij sobie tylko. - dodała Vanni i zabrała się za ścielenie łóżka.
- Nie pamiętam co robiłam tej nocy... - powiedziałam jej i zeszłam do kuchni, po drodze potykając się o butelkę od whiskey. - Au! - krzyknęłam, gdy szkło wbiło mi się w stopę.
Dokuśtykałam na jednej nodze do kuchni, gdzie znalazłam apteczkę i opatrzyłam ranę.
No tak... 'Wróciłyśmy z Latimer do domu przed 22. Było nam mało imprezy, więc zaczęłyśmy opróżniać barek...' przypomniałam sobie. Późniejsze wydarzenia pamiętam jak przez mgłę. Wiem, że położyłam się do łóżka, ale co dalej? Wersja Vanni jest taka mało prawdopodobna.
Zjadłam śniadanie przygotowane przez przyjaciółkę i zaczęłam sprzątać. Barek otwarty, butelki leżące gdzie popadło... Nie wierzę, że zrobiłyśmy to we dwie. Tylko we dwie...

Około godziny 11 padłam zmęczona na kanapę, Vanni obok.
- Serio nic nie pamiętasz, Court? - zapytała.
- No, nie pamiętam. - mruknęłam pod nosem. - Serio to zrobiłyśmy?
- Serio, serio. Jesteś gorąca Ney. - cały czas cicho się podśmiechiwała. - A skoro nie pamiętasz... To może powtórzymy to dziś wieczorem?
- Może... - odparłam. Propozycja Latimer była naprawdę kusząca. Zawsze byłam ciekawa jak to jest uprawiać seks z kobietą... - Zgoda. - uśmiechnęłam się do niej serdecznie.
- Super. Przygotuję jakieś niespodzianki. - wstała z kanapy i po chwili zniknęła mi z pola widzenia.
Rozłożyłam się wygodniej i zaczęłam się zastanawiać. Trochę brakuje mi Rossa, ale po tym co zrobił... Mam ochotę go zabić.

Nadszedł wieczór. Położyłam się do łóżka obok Vanni i spojrzałam jej w oczy.
- Obiecujesz, że nie będzie bolało? - spytałam.
- Postaram się być jak najdelikatniejsza. - odpowiedziała mi i pocałowała mnie w usta. - Tylko się nie bój, Court. - dodała i zaczęła mnie rozbierać.
Obie byłyśmy dla siebie czułe, obie doskonale wiedziałyśmy czego oczekuje ta druga... Prawdę mówiąc było mi z nią lepiej niż z Rossem. Być może dlatego, że ona kochała mnie prawdziwie, a Lynch tylko udawał...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piosenka tytułowa: R5 '(I Can't) Forget About You'.