czwartek, 11 sierpnia 2016

4. 'Usmażymy twoje jądra w oleju...'

*Vanni*

Kilka dni później były moje urodziny. Rydel zaprosiła nas do siebie. Courtney nie była zbytnio zadowolona, bo w tamtym domu jest też Ross. Ostatecznie, po kilku minutach ostrej wymiany zdań, zgodziła się tam iść.
- Dobrze wyglądam? - zapytała, obracając się w kremowej sukience do ziemi i białych sandałkach.
- Ślicznie, kochanie. - ucałowałam ją policzek.
Tak, tak. Ja i Courtney jesteśmy razem. Dużo rozmawiałyśmy na ten temat, ale w końcu doszłyśmy do porozumienia.

Punktualnie o 16 zjawiłyśmy się w domu Lynchów. Rydel wyściskała nas serdecznie i zaprowadziła do kuchni. Usiadłyśmy przy stole.
- Jak się trzymasz po rozstaniu z Rossem? - spytała ją Delly.
- Dobrze. Teraz jestem z Vanni. - odparła i objęła mnie ramieniem.
- A co z Rikerem? - dopytała.
- Na razie nic mu nie powiem. Jeszcze mi się przyda. - powiedziałam beznamiętnie.
- Oh, okay. - westchnęła zdziwiona i zaparzyła herbatę.
- Wszystkiego najlepszego skarbie. - Rik pojawił się w kuchni i podał mi duże pudełko. - Tylko ostrożnie.  - dodał.
Postawiłam na stole pudełko i otworzyłam. W środku był tort! Tort dla mnie!
- Dziękuję! - rzuciłam się chłopakowi na szyję.
To najlepszy prezent jaki mógł kupić.

Pod wieczór Rydel musiała coś załatwić dla Ellingtona, więc obiecałyśmy, że będziemy grzeczne i przygotujemy kolację. Gdy tylko wyszła, postanowiłyśmy złamać obietnicę i zemścić się na Rossie. Court, pod pretekstem pogodzenia się, dała Rossowi kieliszek wina, do którego dosypała środek nasenny. Gdy wróciła, ja zabrałam z szafki kuchennej nóż i gdy upewniłam się, że mocno śpi, zabrałam się do pracy. Nacięłam mu ciało lekko poniżej brzucha, a dalej w kierunku jąder.
- Oh tak. Usmażymy twoje jądra w oleju! - zaśmiałam się i wykroiłam mu jądra, które wrzuciłam do woreczka.
Zostawiłam Lyncha we krwi i zeszłam z powrotem do kuchni. Wyjęłam jądra na patelnię z olejem, którą przygotowała Ney i zaczęłam sypać przyprawy.
- Mmm... Co tak ładnie pachnie? - spytała Rydel, która właśnie weszła do pomieszczenia.
- Dzisiejsza kolacja. - odparła, że śmiechem Court.
- Mogę? - pokazała na 'potrawę'.
- Zaraz. Tylko wyłożę na talerz... - oznajmiłam i jeszcze raz przemieszałam zawartość naczynia. Wyłożyłam jądra na talerz i podsunęłam Delly. - Smacznego!

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tytuł: 1 z tekstów Caravaggio

1 komentarz:

  1. Jak Delly się dowie co zjadła to chyba będzie płukanie żołądka ;)
    Mściwa Vanni. Ja tam bym wolała z nią nie zadzierać!
    Pozdrawiam i czekam na next.
    P.S. To zdecydowanie mój ulubiony rozdział jak do tej pory. Będę polecać ten blog dalej!

    OdpowiedzUsuń