*Vanni*
Kilka
dni później były moje urodziny. Rydel zaprosiła nas do siebie. Courtney nie
była zbytnio zadowolona, bo w tamtym domu jest też Ross. Ostatecznie, po kilku
minutach ostrej wymiany zdań, zgodziła się tam iść.
-
Dobrze wyglądam? - zapytała, obracając się w kremowej sukience do ziemi i
białych sandałkach.
-
Ślicznie, kochanie. - ucałowałam ją policzek.
Tak,
tak. Ja i Courtney jesteśmy razem. Dużo rozmawiałyśmy na ten temat, ale w końcu
doszłyśmy do porozumienia.
Punktualnie
o 16 zjawiłyśmy się w domu Lynchów. Rydel wyściskała nas serdecznie i zaprowadziła
do kuchni. Usiadłyśmy przy stole.
-
Jak się trzymasz po rozstaniu z Rossem? - spytała ją Delly.
-
Dobrze. Teraz jestem z Vanni. - odparła i objęła mnie ramieniem.
-
A co z Rikerem? - dopytała.
-
Na razie nic mu nie powiem. Jeszcze mi się przyda. - powiedziałam beznamiętnie.
-
Oh, okay. - westchnęła zdziwiona i zaparzyła herbatę.
-
Wszystkiego najlepszego skarbie. - Rik pojawił się w kuchni i podał mi duże
pudełko. - Tylko ostrożnie. - dodał.
Postawiłam
na stole pudełko i otworzyłam. W środku był tort! Tort dla mnie!
-
Dziękuję! - rzuciłam się chłopakowi na szyję.
To
najlepszy prezent jaki mógł kupić.
Pod
wieczór Rydel musiała coś załatwić dla Ellingtona, więc obiecałyśmy, że
będziemy grzeczne i przygotujemy kolację. Gdy tylko wyszła, postanowiłyśmy
złamać obietnicę i zemścić się na Rossie. Court, pod pretekstem pogodzenia się,
dała Rossowi kieliszek wina, do którego dosypała środek nasenny. Gdy wróciła,
ja zabrałam z szafki kuchennej nóż i gdy upewniłam się, że mocno śpi, zabrałam
się do pracy. Nacięłam mu ciało lekko poniżej brzucha, a dalej w kierunku
jąder.
-
Oh tak. Usmażymy twoje jądra w oleju! - zaśmiałam się i wykroiłam mu jądra,
które wrzuciłam do woreczka.
Zostawiłam
Lyncha we krwi i zeszłam z powrotem do kuchni. Wyjęłam jądra na patelnię z
olejem, którą przygotowała Ney i zaczęłam sypać przyprawy.
-
Mmm... Co tak ładnie pachnie? - spytała Rydel, która właśnie weszła do
pomieszczenia.
-
Dzisiejsza kolacja. - odparła, że śmiechem Court.
-
Mogę? - pokazała na 'potrawę'.
-
Zaraz. Tylko wyłożę na talerz... - oznajmiłam i jeszcze raz przemieszałam
zawartość naczynia. Wyłożyłam jądra na talerz i podsunęłam Delly. - Smacznego!
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tytuł: 1 z tekstów Caravaggio
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tytuł: 1 z tekstów Caravaggio
Jak Delly się dowie co zjadła to chyba będzie płukanie żołądka ;)
OdpowiedzUsuńMściwa Vanni. Ja tam bym wolała z nią nie zadzierać!
Pozdrawiam i czekam na next.
P.S. To zdecydowanie mój ulubiony rozdział jak do tej pory. Będę polecać ten blog dalej!