czwartek, 18 sierpnia 2016

5. 'Jest mi doskonale wszystko jedno...'

*Courtney*

Rydel wzięła kęs smażonych jąder do ust i powoli przeżuwała.
- Hmm... Dobre. - pochwaliła, a ja i Vanni spojrzałyśmy siebie. - A co to tak właściwie było? Dacie mi przepis?
- To były... - zaczęła Vanni, ale Riker jej przerwał.
- Ross! Cały we krwi! - krzyknął.
- Co? Chciał się zabić, bo go rzuciłam kilka dni temu? - spytałam.
- Na to wygląda. Ryland wezwał już pogotowie. Ja pojadę z Rossem, a Was zabierze Ry. - oznajmił i zniknął mi z pola widzenia.
Super. Teraz wszystko się wyda.
- Dowiem się co to było? - powtórzyła się Ryd.
- Jądra Rossa. - rzuciłam, nie patrząc na nią i ruszyłam do wyjścia.

Dopiero godzinę później dołączyliśmy do Rikera, gdyż Delly zrozumiała co powiedziałam i przez następne czterdzieści minut wymiotowała.
- To było okrutne, dziewczyny. - powiedziała ściszonym głosem, gdy siedzieliśmy i czekaliśmy na wieści od lekarza.
- Ale sobie zasłużył. - Vanni broniła się.
- Nie wydam Was. Tylko, że to ostatni raz jak Was kryję. - odparła i podeszła do Rika, coś mu szepcąc na ucho.
- Kiedy powiemy reszcie o nas? - spytałam Latimer, gdyż takie ukrywanie się było męczące.
- Niebawem. I mam też pewien pomysł. Chcemy mieć dzieci, co nie? - zapytała się, a ja przytaknęłam jej głową. - Super. W takim razie jedno urodzę ja, dlatego trzymam Rika. Drugie urodzisz Ty. Ry odpada, ale Max... Rozkochaj go w sobie i dalej już wiesz...
- Jesteś genialna. - uściskałam ją. - Idę wyciągnąć od Rylanda numer do Schneidera. - wstałam i podeszłam do najmłodszego Lyncha. Posłałam mu zalotne spojrzenie i usiadłam obok. - Ry, mam drobną prośbę...

Pół godziny późnej lekarz prowadzący Rossa wyszedł do nas na korytarz i powiedział, że możemy wchodzić do niego pojedynczo. Ja oczywiście wybrałam się pierwsza, gdyż chciałam mieć to wszystko za sobą.
- Ross, ja naprawdę nie wiem, co strzeliło Vanni do łba, by Ci to zrobić... - zaczęłam od wejścia. - Ale z drugiej strony zasłużyłeś sobie na taką zemstę. - dodałam.
- Court, to już nie istotne. Jest mi doskonale wszystko jedno... - mruknął. - Obojętnie czy będę zdrowy, czy umrę. Chcę po prostu spędzić z Tobą resztę swojego życia. Kocham Cię i przepraszam za tamto. Jest szansa, że do mnie wrócisz? - spytał patrząc mi prosto w oczy.
- Nie mogę. Zbyt wiele razy się zawiodłam... Przykro mi. - odwróciłam wzrok. - Chciałam tylko przeprosić za wieczór i tyle. Najlepiej będzie jeśli nasze drogi już nigdy się nie spotkają. - opuściłam salę i zobaczyłam jak Vanni z wielką radością tuli się do Rikera. Moje serce rozsypało się na miliardy kawałeczków. Nigdy więcej miłości, Eaton.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piosenka tytułowa: Video 'Wszystko jedno'
Nowy blog: 'Dónde está Alex?' - 1 rozdział jutro o 8:00

1 komentarz:

  1. Vanni to spryciara. Żeby życie miało smaczek, raz Eatonka, raz chłopaczek ;)
    Biedna Dells co zjadła... Fuj...
    Pozdrawiam i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń