*Maxwell*
Kolejny poranek po imprezie. Majowe
słońce rozświetlalo mój apartament. Wstałem z łóżka, zjadłem śniadanie i
wyprowadziłem psa na spacer. Wink szedł wolno z nosem przy ziemi, ja w podobnym
tempie z telefonem w ręku. Courtney pisała, że chce się spotkać i porozmawiać.
Umówiłem się z nią na piątą w kawiarni.
- Max? - jeden z przechodniów mnie
zaczepił.
- Tak. O co chodzi? - spytałem nieco
zaskoczony. Zazwyczaj ludzie nie zatrzymują mnie na ulicy.
- Stephen Eaton. Ojciec Courtney. -
przedstawił się. - Córka mi o Tobie wspominała. Podobno jesteście razem...
- Nie jesteśmy. Court to tylko moja
znajoma. - przerwałem mu.
- A czy wasze poranne spotkania przy
kawie u Ciebie, te SMS-y... Nic nie znaczą? Te wasze potajemne randki, upojne
noce... Nic, a nic nie znaczą? - patrzył mi prosto w oczy. Byłem przerażony.
Przecież nasza relacja miała pozostać tajemnicą.
- Coś pan zmyśla. Nie chodzę na randki
z Ney. - próbowałem się wykręcić. - A co za tym idzie, nie sypiam z nią.
- To jak wytłumaczysz fakt, że będzie
miała z Tobą dziecko? - był wyraźnie zły.
- Dzie-eec-ckkoo? - wydukałem. - Ja nic
nie wiem. To pomyłka.
- Żadna pomyłka Schneider. Nie uciekaj
od odpowiedzialności. - chwycił mnie za ramię i potrząsnął. - Mam nadzieję, że
się zrozumieliśmy. - puścił mnie i poszedł dalej.
- Widzisz Wink, same problemy przez C.
- powiedziałem do psa, biorąc go na ręce. - Chodźmy nim się rozpada. - ruszyłem
w kierunku domu.
Chwilę przed piątą udałem się do
kawiarni. Usiadłem przy wolnym stoliku i czekałem na Eaton. Dziewczyna przyszła
chwilę spóźniona.
- No cześć. - cmoknęła mnie w polik,
wcześniej zdejmując swoje okulary przeciwsłoneczne.
- Cześć. - odpowiedziałem. - O czym
chciałaś rozmawiać? - od razu przeszedłem do rzeczy.
- O tym wszystkim, co się wydarzyło
między nami w tym miesiącu... - zaczęła. - Widziałam się wczoraj z Rylandem.
Powiedział mi, że podobno się we mnie zakochałeś. To prawda?
- Tak. Zakochałem się.
- Ale wiesz, że ja tego nie
odwzajemniam?
- Wiem doskonale. Tak samo jak to, że
jesteś w ciąży.
- Co!? Skąd!?
- Twój tata mi dziś powiedział. Nie
ładnie tak zatajać ważne sprawy, Eaton.
- Max, ja... Właśnie po to chciałam się
spotkać. Musimy ustalić co dalej.
- Jak to co dalej? Dam dziecku
nazwisko. A jeśli będziesz chciała to wezmę z Tobą ślub.
- Właśnie o to chodzi. Kocham kogoś
innego i to z tą osobą chcę spędzić resztę życia... W takim wypadku pozostaje
tylko jedno... - zamilkła na chwilę. - Czy zrzeczesz się praw do dziecka?
- Nigdy. Ono jest moje. Nigdy go nie
oddam. - wyraźnie się sprzeciwiłem.
- Skoro tak mówisz, to zgłoszę sprawę i
sąd ją rozstrzygnie. - wstała od stolika. - A to co między nami było już się
skończyło. Zapomnij o mnie. - ruszyła do wyjścia.
Zostałem sam i zacząłem się zastanawiać
co dalej...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piosenka tytułowa: R5 'Never'
Ooooo... Court od początku planowała, że to się tak potoczy. Max kochaniutki dał się nabrać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next :)