czwartek, 22 września 2016

10. 'Nigdy...'

*Maxwell*

Kolejny poranek po imprezie. Majowe słońce rozświetlalo mój apartament. Wstałem z łóżka, zjadłem śniadanie i wyprowadziłem psa na spacer. Wink szedł wolno z nosem przy ziemi, ja w podobnym tempie z telefonem w ręku. Courtney pisała, że chce się spotkać i porozmawiać. Umówiłem się z nią na piątą w kawiarni.
- Max? - jeden z przechodniów mnie zaczepił.
- Tak. O co chodzi? - spytałem nieco zaskoczony. Zazwyczaj ludzie nie zatrzymują mnie na ulicy.
- Stephen Eaton. Ojciec Courtney. - przedstawił się. - Córka mi o Tobie wspominała. Podobno jesteście razem...
- Nie jesteśmy. Court to tylko moja znajoma. - przerwałem mu.
- A czy wasze poranne spotkania przy kawie u Ciebie, te SMS-y... Nic nie znaczą? Te wasze potajemne randki, upojne noce... Nic, a nic nie znaczą? - patrzył mi prosto w oczy. Byłem przerażony. Przecież nasza relacja miała pozostać tajemnicą.
- Coś pan zmyśla. Nie chodzę na randki z Ney. - próbowałem się wykręcić. - A co za tym idzie, nie sypiam z nią.
- To jak wytłumaczysz fakt, że będzie miała z Tobą dziecko? - był wyraźnie zły.
- Dzie-eec-ckkoo? - wydukałem. - Ja nic nie wiem. To pomyłka.
- Żadna pomyłka Schneider. Nie uciekaj od odpowiedzialności. - chwycił mnie za ramię i potrząsnął. - Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy. - puścił mnie i poszedł dalej.
- Widzisz Wink, same problemy przez C. - powiedziałem do psa, biorąc go na ręce. - Chodźmy nim się rozpada. - ruszyłem w kierunku domu.

Chwilę przed piątą udałem się do kawiarni. Usiadłem przy wolnym stoliku i czekałem na Eaton. Dziewczyna przyszła chwilę spóźniona.
- No cześć. - cmoknęła mnie w polik, wcześniej zdejmując swoje okulary przeciwsłoneczne.
- Cześć. - odpowiedziałem. - O czym chciałaś rozmawiać? - od razu przeszedłem do rzeczy.
- O tym wszystkim, co się wydarzyło między nami w tym miesiącu... - zaczęła. - Widziałam się wczoraj z Rylandem. Powiedział mi, że podobno się we mnie zakochałeś. To prawda?
- Tak. Zakochałem się.
- Ale wiesz, że ja tego nie odwzajemniam?
- Wiem doskonale. Tak samo jak to, że jesteś w ciąży.
- Co!? Skąd!?
- Twój tata mi dziś powiedział. Nie ładnie tak zatajać ważne sprawy, Eaton.
- Max, ja... Właśnie po to chciałam się spotkać. Musimy ustalić co dalej.
- Jak to co dalej? Dam dziecku nazwisko. A jeśli będziesz chciała to wezmę z Tobą ślub.
- Właśnie o to chodzi. Kocham kogoś innego i to z tą osobą chcę spędzić resztę życia... W takim wypadku pozostaje tylko jedno... - zamilkła na chwilę. - Czy zrzeczesz się praw do dziecka?
- Nigdy. Ono jest moje. Nigdy go nie oddam. - wyraźnie się sprzeciwiłem.
- Skoro tak mówisz, to zgłoszę sprawę i sąd ją rozstrzygnie. - wstała od stolika. - A to co między nami było już się skończyło. Zapomnij o mnie. - ruszyła do wyjścia.
Zostałem sam i zacząłem się zastanawiać co dalej... 

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piosenka tytułowa: R5 'Never'

1 komentarz:

  1. Ooooo... Court od początku planowała, że to się tak potoczy. Max kochaniutki dał się nabrać...
    Pozdrawiam i czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń