czwartek, 1 września 2016

7. 'Dotykaj mnie jak chcesz...'

*Maxwell*

Był wczesny ranek, gdy ktoś zadzwonił dzwonkiem.
- Chwileczkę! - zawołałem i podszedłem do drzwi, które szybko otworzyłem. - Hej Court! Wejdź, proszę. - wpuściłem ją do mojego apartamentu. - Co Cię tu sprowadza? - spytałem i ubrałem na siebie koszulkę.
- Chciałam porozmawiać o tamtym wieczorze... - zaczęła. - Nie powinnam wtedy uciec. To było głupie. Przepraszam.
- Jest okay. Rozumiem. Nie znałaś mnie zbyt dobrze. A jak zdobyłaś mój adres?
- Ryland mi dał, gdy pytałam się o numer do Ciebie. Chciałam Cię przeprosić za tamto.
- Ah, cały Ry... - westchnąłem i poszedłem do małej kuchni. - Coś jeszcze?
- Tak. Masz ochotę... No wiesz na co... - oparła się o blat i spojrzała na mnie znacząco.
- Ale że teraz? Z Tobą? - nie dowierzałem. Prawie mnie nie zna, a takie propozycje składa.
- No tak. A co? Nie jesteś chętny? - wskoczyła na blat. - Szkoda... - zrobiła smutną minę. - Wiedziałam, że jestem nieatrakcyjna, ale że aż tak?
- Nie o to chodzi. - stanąłem z nią twarzą w twarz. - Jesteś śliczna i w ogóle, ale nie sądzisz, że to za szybko?
- No nie. Nigdy nie jest za szybko. - założyła mi ręce na szyję. - Dotykaj mnie jak chcesz... - szepnęła mi do ucha.
Dwa razy nie musiała mówić. Wpiłem się w jej usta i całowałem. Ney zdjęła ze mnie koszulkę i kontynuowała całowanie. Kolejne części garderoby lądowały na podłodze.
- Oh, Max! Tak dobrze! Tak! - wzdychała, gdy całowałem ją po szyi, obojczyku, biuście... - Więcej, bae! - oplotła mnie nogami w pasie.
Co prawda na kuchennym blacie nie było zbyt wygodnie, jednak nam to nie przeszkadzało. Wymienialiśmy gorące pocałunki, pieściliśmy najczulsze miejsca... Było niesamowicie.

Po wszystkim zaniosłem ją do łóżka i tam leżeliśmy. Court lekko się do mnie przytuliła.
- I co? Fajnie było? - spytała z uśmiechem na ustach.
- Tak. Jesteś najlepsza, Ney. - pocałowałem ją w policzek.
Eaton naprawdę mnie pociągała, więc przy pierwszej lepszej okazji, poprosiłem Rylanda, by mnie z nią poznał. Teraz to czy ze mną będzie zależy tylko ode mnie. Nie mogę tego skopać.

Wieczorem spotkałem z Rylandem, na kolejny występ. Mieliśmy jeszcze trochę czasu, więc opowiedziałem mu o dzisiejszym poranku.
- Wow! Chłopie. Ta twarda laska, tak szybko Ci uległa. W sumie mogłem się domyślać. po co jej twój numer i adres... - skomentował Ry.
- No widzisz. Taki mój urok. Urok Schneidera. - zaśmiałem się i upiłem łyk swojego soku.
W sumie to nie wiem, czemu Eaton to robi... Ma w tym swój cel, ale pewnie nigdy się nie dowiem...
Kwadrans później udaliśmy się na scenę i rozkręcaliśmy imprezę. Choć na chwilę mogłem pozbyć się tej ślicznotki z myśli...

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Piosenka tytułowa: Ellie Goulding 'Love me like you do'

3 komentarze:

  1. Myślałam, że piosenka tytułowa to z Disco Polo coś ;)
    Komentuję... Uwaga! Uwaga! ... Z pracy. Dziś pierwszy, nieco luźniejszy dzień.
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak z tego wszystkiego zapomniałam odwołać się do treści rozdziału...
      Wow.
      Czy już możemy "szipować" Couxwella? ;)

      Usuń
    2. 'Szipować' możecie, ale jak długo będzie to możliwe... Zobaczymy.
      Miłego pierwszego dnia w pracy!
      Oby codziennie znalazła się krótka przerwa na komentowanie ;)

      Usuń